Comment!
You must be logged into post a comment.
Rozmowa z Kazikiem Staszewskim
Na ulicę wychodzi w żeglarskiej czapce i ciemnych okularach. Mówi, że wtedy prawie nikt go nie poznaje. Ale po wydaniu Los się musi odmienić, oczywiście, nie ma powodów, aby kryć się przed fanami.
Wiem od twojego menażera, że dopiero co miałeś telewizyjny wywiad. Czy to była rozmowa o albumie Los się musi odmienić, czy może o sprawie, która właśnie stała się głośna – o twojej rezygnacji ze współpracy z "Gazetą Wyborczą"?
Byłem u Szewczyka i Szabłowskiej (program Wideoteka Dorosłego Człowieka – przyp. wiek), bo powiedzieli, że w wakacje będą puszczać piosenkę Kultu, Gdy nie ma dzieci. I dlatego miałem coś opowiedzieć. Ale przy okazji pokazałem tę nową płytę (śmiech).
Pożegnałeś się z "Wyborczą" po tym, jak redakcja odmówiła wydrukowania twojego felietonu Zoo jednak działa, w którym w aluzyjnej formie zaatakowałeś Aleksandra Kwaśniewskiego. Czy nie zareagowałeś zbyt zapalczywie?
Coś takiego już trzeci raz mi się zdarzyło w "Wyborczej". Ale przedtem było tak, że się obrażałem, a potem jakoś się odkręcało sprawę. Chociaż… oni zawsze mi coś kreślili, tylko nie mówili, że kreślą. Dopiero po jakimś czasie się zorientowałem, bo nie czytam już swoich rzeczy po wydrukowaniu w gazecie… I zaczęły się takie ingerencje. Zarzucali mi barokowość stylu, mówili, żebym się streszczał, ale zaczęło wyglądać na to, że w treść mi wchodzą… A o Zoo nie było dyskusji. Powiedzieli, że nie wydrukują tego felietonu, bo zachowuję się jak Kaczyńscy. Nie wiem, w jakiej kwestii, bo w niektórych to Kaczyńscy dobrze mówią… (śmiech). Ale, zdaje się, że w "Wyborczej" to jest bluzg… No i już nie chciałem dziecinady robić, znowu sprawy odkręcać.
Czy jako muzyk zetknąłeś się w ostatnich latach z czymś takim jak cenzura antenowa?
Tego, czy ktoś puszcza moje numery, czy nie – nie traktuję w kategoriach szykanowania czy cenzurowania. Uważam, że każde radio ma prawo coś takiego robić, no może te państwowe w mniejszym stopniu. Gdybym miał prywatne radio i coś by mi się nie podobało, to bym tego nie puszczał… Jednak przy wszystkich minusach naszej obecnej rzeczywistości jest to sytuacja nieporównywalna z PRL, bo zawsze można pójść do innej rozgłośni. I zawsze płytę nagrać. Teraz to już nawet w domu.
Porozmawiajmy już o najnowszej twojej płycie, Los się musi odmienić. Zacząłeś ją nagrywać ledwie kilka miesięcy po zakończeniu długiej pracy nad dwupłytowym Czterdziestym pierwszym. Czy ten nowy album powstałby, gdybyś nie dostał propozycji napisania sześciu piosenek do filmu Rozdroże Leszka Wosiewicza?
Pewnie nie zrealizowałbym go w tym czasie. Piosenki filmowe rzeczywiście dały płycie początek. Ale zaraz zacząłem też inne robić. I dobrze mi się je robiło, dużo lżej niż te na poprzedni album. Byłem zaskoczony, ze znowu mi się chciało. Bo Czterdziesty pierwszy bardzo mnie wyeksploatował.
Dziwne, że na płycie brak adnotacji, że niektóre piosenki powstały do filmu.
Te filmowe piosenki już od grudnia robiłem, ale w którymś momencie się okazało że nie ma pieniędzy na skończenie obrazu, że termin premiery się przesunie. Przyszli goście z ITI i powiedzieli, że sobie nie życzą, aby moja płyta była powiązana z filmem. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego. Pamiętam, że gdy przed laty udało mi się kupić płytę The Great Rock’n’Roll Swindle, to nie mogłem się doczekać, żeby ten film obejrzeć. Mogłoby i w tym przypadku zadziałać coś takiego, ale… oni wiedzą lepiej i poza tym płacą (śmiech).
W otwierającym Los się musi odmienić utworze Ból pojawiają się freejazzowe brzmienia, ale chyba podczas całej sesji dużo improwizowałeś w studiu ze swoimi muzykami.
Bardzo dużo. Ale tu nie było takiego ciśnienia jak przy Czterdziestym pierwszym i nie musiałem już udowodnić sobie i innym, że sam potrafię zrobić album także od strony spraw technicznych. Ciśnienie zeszło – i to słychać. Los się musi odmienić to lekka, łatwa i przyjemna płyta. A Czterdziesty pierwszy to była rzeźnia… Ale piosenki jak Mamo, przepraszam czy Co się stało z naszym panem były robione moją starą metodą. Ponieważ nadal nie umiem na niczym grać, to brałem Casio i robiłem na nim jakieś "klocki harmoniczne". A do tego śpiewałem teksty, "zlewane na gorąco". To była taka improwizacja. Potem to poprawiałem z muzykami w studiu – z tym że słowa pozostały niezmienione. Izdebskiemu (Andrzej, gitara – przyp. wiek) i Jabłońskiemu (Wojciech, perkusja, gitara – przyp. wiek) dałem same linie wokalne i porobili mi bardzo fajne harmonie.
Na Los się musi odmienić zwraca uwagę, potraktowane z dużym pietyzmem, z odpowiednią kulturą wykonawczą i aranżacyjną, W Polskę idziemy. Czyli song spółki Wasowski-Młynarski, który należy do rodzimej klasyki kabaretowej. Odbieram to jako rodzaj hołdu.
Zgadza się. Wasowski to jeden z największych kompozytorów, jakich mieliśmy. Gdyby mieszkał w Ameryce, byłby znany na całym świecie. Ale też obecność tego numeru na tej płycie to trochę przypadek. Syn Wasowskiego kiedyś zgłosił się do mnie i powiedział, że powstaje składanka z nowymi wersjami piosenek taty. I mi zaproponował udział. Przygotowałem od groma wersji W Polskę idziemy, chyba z dziesięć… W tym przypadku chciałem, żeby to było jak najbliżej oryginału. I tak się złożyło, że gdy pojechałem do siebie na Kanary (Kazik zapożyczył się i kupił na Teneryfie mieszkanie – przyp. wiek), poznałem tam genialnego skrzypka, Ryszarda Olejniczaka, który był koncertmistrzmem we Frankfurcie nad Menem. Zrobił mi aranżację smyczków, nagraliśmy to tam na miejscu.
To kolejny album w nagraniach którego towarzyszą ci Izdebski i Jabłoński. Czy z ich udziałem odrodzi się Kazik Na Żywo?
Tak! Od września chcę ruszyć z koncertami, a oni będą "podstawą" mojego zespołu. Tylko że nie będzie się nazywał Kazik Na Żywo.
Czy to, że rok po roku nagrywasz solowe albumy, nie opóźni ukazania się, już od jakiegoś czasu zapowiadanej, nowej płyty Kultu?
Nie. Byłem za tym, żeby już jesienią ubiegłego roku wejść do studia. Obecna technologia nagrywania nie zmusza cię, abyś zaczynał sesję superprzygotowany. Ale spotkałem się z mocną kontrą kolegów z Kultu, którzy uważają, że muszą się przygotować idealnie. Tak więc nie moja koncepcja zwyciężyła. Myślę, że im to dużo czasu zajmie, to się dopiero zaczęło. A metoda jest dziwna: nagrywają po kawałku perkusji, strojenia bębnów są inne do każdej piosenki… Może mi się spodoba, co zrobią razem, ale nie pod moim dowództwem? A jak nie – to będziemy się szarpać jesienią.
You must be logged into post a comment.