Search for:
 

Marilyn Manson to przy nich grzeczny skaucik



Laibach: Jak głaz

Nie przesadzę, jeśli powiem, że skandalista Marilyn Manson to przy Laibachu grzeczny skaucik. Chociażby dlatego, że swą kontrowersyjną działalność Laibach zaczynał w 1980 roku, mając nad sobą jugosłowiańską władzę totalitarną, a nie dobrotliwego w gruncie rzeczy wuja Sama.

Używanie przez zespół symboli kojarzących się z faszyzmem nawet obecnie może wywoływać gwałtowny sprzeciw. I gdyby nie duża doza humoru w ich twórczości, zareagowałbym podobnie. Trudno mi jednak wyobrazić sobie zespół faszystowski, grający przeróbki hitów Queen czy Opus w takiej formie, jak czyni to Laibach. Bez obaw poszedłem więc na rozmowę z Ivanem Novakiem, jedyną osobą udzielającą wywiadów w imieniu zespołu. Trudno wydobyć z niego jakieś konkretne fakty na temat historii Laibach, jednak rozmowa w dużym stopniu przybliżyła mi filozofię i sposób funkcjonowania grupy. Ivan to błyskotliwy i fascynujący rozmówca, a przy tym uosobienie spokoju, taktu i elegancji. Szkoda jedynie, że na rozmowę miałem zaledwie piętnaście minut, ponieważ mogła się przerodzić w naprawdę ciekawą dyskusję. Ale to, czego udało mi się dowiedzieć, i tak daje do myślenia.

Jaką rolę pełnisz w zespole? Nie jesteś muzykiem, więc…

W gruncie rzeczy jestem muzykiem, tyle, że nie występuję na scenie. Kiedyś grałem razem z resztą grupy, ale obecnie przyjąłem rolę kogoś, kogo mógłbym nazwać dyrektorem artystycznym. Jeżdżę w trasy i jestem odpowiedzialny za wizualną stronę występów. Światła, filmy, które są wyświetlane w tle, ogólny wygląd sceny – tym się zajmuję. No i udzielam wywiadów.

Trudno zdobyć informacje na wasz temat. Na przykład: nie podajecie na płytach nazwisk członków zespołu.

Zwykle podajemy nazwiska gości, ale żaden z członków Laibach nie posługuje się jako muzyk własnym nazwiskiem. To zasada, którą przyjęliśmy na samym początku działalności. Nie jesteśmy zbiorem indywidualnych osób, które chcą się pokazać czy też budować własne ego. Celem grupy nie jest pomoc w ekspresji poszczególnych członków, ich wykazanie się jako ludzi niebywale kreatywnych czy coś w tym rodzaju. Pracujemy jako zespół, kolektyw i ta idea jest ponad naszymi indywidualnymi aspiracjami. Każdy z nas wkłada swą pracę w tworzenie zespołu – gdybyśmy chcieli działać inaczej, po prostu rozeszlibyśmy się do swoich własnych zajęć. Ale ponieważ postanowiliśmy działać w kolektywie, powiedzieliśmy sobie: OK., przyjmujemy jedno wspólne imię, jakim jest Laibach. Oczywiście kiedy współpracujemy z ludźmi spoza zespołu, szanujemy ich potrzebę, aby ich wkład traktowany był indywidualnie. Grają z nami, ale niekoniecznie muszą należeć do kolektywu w sensie ideologicznym.

Dlaczego wydajecie Anthems – kompilację waszych nagrań? To ruch, którego można by się spodziewać po zwykłym zespole rockowym, ale nie po Laibach…

Potrzebujemy zrobić miejsce na naszym "twardym dysku", aby zabrać się za coś nowego. Musimy spojrzeć wstecz, aby móc iść naprzód.

A czy Laibach jest w ogóle rockowym zespołem?

Definicję zostawiamy publiczności, każdy może sobie to indywidualnie ocenić. Możemy być postrzegani jako kapela rockowa – zdecydowanie byliśmy nią wiele lat temu, kiedy zaczynaliśmy. Wtedy zachowywaliśmy się jak grupa rockowych anarchistów, bo nie byliśmy jeszcze tak zorganizowani jak obecnie. Oczywiście używamy basu, perkusji i gitar, mamy wokalistę – a to jest w jakimś sensie baza rockowej muzyki. Ale wszystko zależy od tego, jaką definicję rocka się przyjmie.

To co was interesuje najbardziej?

Wszystko po trochu – muzyka, sztuka, słowa. Bawimy się różnymi elementami jak dzieci. Ale nie interesujemy się muzyką tylko ze względu na samą muzykę, ona musi się z czymś łączyć. Lubimy zestawiać ze sobą różne elementy, ponieważ wierzymy, że nic nie istnieje w oderwaniu od innych rzeczy.

Co czujesz, kiedy ludzie posądzają was o sympatie faszystowskie?

Absolutnie nic. Uważamy, że ludzie mogą sobie mówić, co im się podoba, bo tak naprawdę mówią o sobie samych.

Naprawdę?

Oczywiście. Każdy przedstawia własne zdanie, a to sprowadza się do tego, że mówi o sobie samym, a nie o nas. Możemy być rozumiani na wiele różnych sposobów, Laibach jest otwarty na interpretacje. W gruncie rzeczy nie możemy być zaatakowani, ani o nic oskarżeni. Jesteśmy jak głaz. Możesz w nas rzucać czymkolwiek – wszystko się od nas odbija.

Czy to znaczy, że nie obchodzi was, co ludzie myślą?

Tak, właśnie tak. Jesteśmy po to, aby wywoływać reakcje. Czujemy, że właśnie to powinniśmy robić. I to od ludzi zależy, jak na nas zareagują. Jest wiele możliwych reakcji, a ludzie muszą wybrać, która najlepiej pasuje do nich i ich wizji życia i świata.

Dlaczego ubieracie się w niemieckie mundury?

Zakładamy różne mundury, nie tylko niemieckie.

Ale czemu to robicie?

Bo lubimy mundury. Mundur to forma uniwersalna (uni-form – przyp. jor). Kiedy zakładasz mundur, jesteś ubrany w sposób uniwersalny. Współczesnym uniformem są na przykład dżinsy. A my lubimy formy historyczne. Chcemy wiedzieć, co czuli żołnierze niemieccy mając je na sobie. A także co czuli żołnierze amerykańscy. Przy okazji ostatniej płyty – WAT – nosiliśmy mundury obu armii – czyli mundury zwycięzców i przegranych. To był dla nas eksperyment. Chcieliśmy wiedzieć, jak to jest nosić taki mundur, ponieważ każdy z nich ma własne miejsce w historii.

I także nie obchodzi was, co ludzie mogą na ten temat pomyśleć?

To już ich problem. Zresztą – co ludzie myślą, kiedy oglądają na przykład Listę Schindlera i widzą aktorów w niemieckich mundurach?

Cóż, film stwarza określone warunki…

Dlaczego niby film miałby być czymś innym od tego, co robimy my? Dlaczego aktor teatralny może nosić mundur, a muzyk nie? Bo aktorów nie bierzesz na poważnie, a muzyków – rockowych, popowych – tak? A może ludzie chodzący do teatru są bardziej inteligentni, niż ludzie przychodzący na koncerty, i powinniśmy uważać na to, co i jak mówimy? Jak widzisz, jest to dosyć grząski grunt i dobrze bym się zastanowił przed wygłoszeniem jakiegoś sądu na ten temat.

Comment!

You must be logged into post a comment.