Search for:
 

Alan McGee: Primal Scream powinni zniknąć



Kto łączy The Libertines, Nirvanę, Oasis, New Order, The Hives, The Cure, Franz Ferdinand i Guns N’ Roses? Alan McGee. Współtwórca sukcesów Oasis i The Libertines, zaprezentował warszawskiej publiczności potężną dawkę "alternatywnej", chwilami dość nietypowej muzyki tanecznej.

"Death Disco" to w Londynie niezwykle popularna impreza, na której zbiera się artystyczna śmietanka. W Warszawie, chociaż ciężko mówić o powalającej frekwencji, ci, którzy przybyli reprezentować nasz smutny kraj, udowodnili, że na rockowe dyskoteki jest u nas zapotrzebowanie. Za nim "za stery" chwycił McGee, zgromadzeni rozgrzewał dziennikarz radiowej Trójki, Paweł Kostrzewa i trzeba przyznać, że doborem repertuaru nie ustępował swemu słynnemu następcy. Usłyszeliśmy m.in. The Cooper Temple Clause, The Music, The Kills, Easter Lane czy rodzime Cool Kids Of Death.

Alan zafundował publiczności prawdziwy stylistyczny misz-masz. Poza oczywistymi numerami jak "Blue Monday" New Order, "Supersonic" Oasis, "Girls & Boys" Blur czy "Rocks" Primal Scream, można było potańczyć przy dźwiękach "Sweet Child O’ Mine" Guns N’ Roses, "Let’s Go To Bed" The Cure, "American Idiot" Green Day czy "Tainted Love" Soft Cell. Fakt, set zdominowany był przez The Libertines i przede wszystkim Oasis, ale ciężko uznać to za powód do narzekań. W końcu liczyła się zabawa, a ta była przednia.

Zanim McGee stanął na scenie, udało się zamienić z nim kilka słów o Oasis, The Libertines, jego nowej wytwórni płytowej – Poptones oraz Robbiem Williamsie.

Czy uważasz się za króla Midasa przemysłu muzycznego? Człowieka, który czego się dotknie zmienia w złoto?
Nie, zupełnie nie. Jednak jakiś miesiąc temu spotkałem się z Mike’em Stipe’em z R.E.M. i on właśnie przedstawił mnie pewnemu muzykowi z młodego zespołu Now It’s Overhead jako faceta ze "złotym dotykiem". Tak, więc coś w tym musi być (śmiech).

Powołałeś do życia nową wytwórnię, Poptones. Czy myślisz, że ma ona szansę stać się drugą Creation Records?
Nie, nie wydaje mi się. To jest zupełnie inna historia, a przede wszystkim inne czasy. W przypadku Poptones ważną rzeczą jest strona internetowa, na której w dużej mierze oparta jest działalność firmy. Ponadto jest to inny profil. W Poptones znajdują się głównie punk-rock and rollowe zespoły, jest to więc raczej alternatywy label. A Ty jak myślisz?

Wykonawcy z Creation byli zdecydowanie bardziej uniwersalni, tymczasem Poptones jest dość specyficzną wytwórnią. Bardzo angielską, a właściwie londyńską. Nie wydaje mi się, żeby jej artyści mieli szanse dotrzeć do tak szerokiej publiczności jak ci z Creation.
Dokładnie. Zupełnie się z Tobą zgadzam. Tak właśnie jest, co nie znaczy, że nie chciałbym być popularny w Polsce, Rosji czy Francji (śmiech).

Na koniec chciałam Cię poprosić o komentarz odnośnie Brit Awards, a dokładniej zwycięstwa piosenki "Angels" Robbbie’ego Williamsa w jubileuszowej kategorii Najlepsza Brytyjska Piosenka (BRITs25).
To jest jakiś żart! On pokonał Joy Division (nominowany też za utwór "Love Will Tear Us Apart" – przyp.Aut.). Wyboru dokonała brytyjska publiczność, która najwyraźniej pozbawiona jest jakiegokolwiek gustu. Tekstowo "Angels" zupełnie nie ma sensu, zaś muzycznie mogłaby to być kiepska b-strona Oasis. Ale ja tego nie powiedziałem, ponieważ prywatnie przyjaźnię się z Robbiem (śmiech).

Comment!

You must be logged into post a comment.