Search for:
 

W ogóle nie jestem poważny



Rozmowa z Roots Manuvą

Roots Manuva, pod tym pseudonimem ukrywa się najsilniejszy głos pośród brytyjskich MC’s, Rodney Smith, mistrz rymów i beatów, najsłynniejsza postać kultowej wytwórni Big Dada, oddziału Ninja Tune. Jest jedną z najbardziej charyzmatycznych postaci brytyjskiej sceny hiphopowej. Nagrywał m.in. z Leftfield, Mr. Scruffem czy Pharoah Monch. Jego ostatni krążek nosi tytuł "Awfully Deep". Artysta będzie go promował na dwóch koncertach w Polsce, które odbędą się 22 i 23 kwietnia w Warszawie i Krakowie. Tymczasem – specjalnie dla Onet.pl – Roots Manuva opowiada o pracy nad albumem "Awfully Deep", uwielbieniu dla muzyki… Stinga i innych swoich aktualnych inspiracjach.

Onet: Co robiłeś w międzyczasie po wydaniu swojej ostatniej płyty? Zajmowałeś się czymś konkretnym?

Roots Manuva: Nie, nic specjalnego, nurkowałem trochę. Ale głównie zajmowałem się unikaniem jakiejkolwiek cięższej pracy (śmiech).

Jesteś płodnym artystą? Masz problemy z rozpoczęciem pracy nad nowymi nagraniami czy też przychodzi ci to lekko?

Z zabieraniem się do pracy nie mam mimo wszystko problemów. Wcielanie w życie nowych idei jest bardzo łatwe, gorzej z wykańczaniem pojawiających się pomysłów. Także etap wręczania gotowych nagrań dla wytwórni płytowej jest znacznie trudniejszy. Strasznie ciężko jest mi się pogodzić z momentem, gdy kawałki przestają należeć wyłącznie do mnie. Mam świadomość, że od momentu przekazania ich do wytwórni nie mogę już w nich nic zmienić. W tym momencie zawsze zmienia się jakoś moje nastawienie emocjonalne, zawsze też dziwnie jest przyglądać się jak przebiega odbiór przez innych kawałków do których tak się przywiązałeś.

Co jako artysta hiphopowy myślisz o medialnej ekspansji tego gatunku? Ja czasem myślę, iż wolałbym żeby hip hop pozostał "w podziemiu", bo jako muzyka ulicy niezbyt podoba mi się na salonach, uwikłany w mechanizmy show-biznesu. Zgodzisz się z tym?

Wiesz, ulica, tzw. underground zawsze byłą pewnego rodzaju bazą, fundacją, podstawą pod tę muzykę. Z drugiej strony zawsze było coś takiego jak "nadziemna" część tej muzyki. Tego się nie da zmienić. Taki podział istniał od zawsze tylko teraz istnieją większe możliwości rozwoju komercyjnej części tej muzyki, ale nie przywiązywałbym do tego przesadnej wagi.

A co jako człowiek nawiązujący swoją twórczością do muzyki dancehall sądzisz o sukcesie Seana Paula?

Miło to widzieć. To z pewnością przyczynia się do zwiększenia popularności tej muzyki, która ma w sobie naprawdę duży potencjał, bo niejako z założenia jest bardziej chwytliwa, otwarta na publiczność niż hip hop.

Twórcy, szczególnie hiphopowi, często postrzegani są przez młodzież jako ktoś w rodzaju guru, który przekaże im gotowe recepty na życie. Czy czujesz coś w rodzaju odpowiedzialności za przekaz który zawierasz w swoich tekstach?

Wiesz, rzadko kiedy zakładam sobie z góry, że zajmę się jakimś przekazem, jakąś wizją, która miałaby wywrzeć ściśle określony wpływ. Zgadzam się, że każdy bardziej czy mniej popularny tekściarz powinien posiadać pewien rodzaj wrażliwości, świadomości społeczno-politycznej. Ale przede wszystkim jestem artystą, wyrażam siebie, to są po prostu moje "dźwiękowe obrazy", moje skromne sygnały wysyłane do świata, staram się przez pryzmat własnej wrażliwości pokazać wszystko to co siedzi we mnie, niezależnie czy dobre, złe czy brzydkie

Czy po sukcesie "Run Come Save Me" czułeś na sobie presje oczekiwań nagrywając pierwszy od tego czasu album z nowymi piosenkami?

Przede wszystkim nie pozwoliłem żeby miało to na mnie wpływ. Starałem się nie podchodzić do nagrywanych dźwięków od strony zastanawiania się czy to ma szanse na sukces. Staram się tworzyć maksymalnie niezależnie, „niewinnie” i nie pozwolić aby żadne czynniki zewnętrzne ograniczyły moją zabawę przy nagrywaniu. To zawsze przede wszystkim jest studyjna zabawa i dźwiękowe poszukiwania..

Czy jest jakaś ideologia, koncept stojący za tą nową płytą w sensie przekazu?

Raczej nie, przede wszystkim dla tego że nie lubię "liniowego" opowiadania historii, nie planuję zamkniętej opowieści z początkiem, środkiem i końcem. W moim przypadku jest to wszystko bardziej wymieszane, to bardziej coś na kształt luźno płynącego strumienia świadomości. Oczywiście pewne rzeczy są bardziej podkreślone chociaż nie jest to żaden koncept. Ale przede wszystkim mówię o tym co dzieje się wewnątrz mnie, o konflikcie dobra i zła w mojej głowie o tym jak może to wpływać na relacje ze światem

Zgodzisz się że płyta "Awfully Deep" jest bardziej elektroniczna i melodyjna zarazem?

Co do elektroniki, to z pewnością jest to coś co miało na mnie duży wpływ, a melodie – to nie są rzeczy, które nuciłaby moja babcia, ale w pewnym specyficznym sensie może można nazwać nowe utwory melodyjnymi..

Bo kiedyś przyznałeś że nie jesteś dobry w kreowaniu chwytliwych melodii, więc może to się zmienia?

Wątpię żeby teraz mi się udawało to lepiej, ale moim wielkim celem jest nagrać płytę z której melodie będą nucić wszystkie babcie (śmiech).

Co uważasz za ważniejszy element swojej twórczości – teksty czy muzykę? Wiadomo że w hip hopie przesłanie tekstowe jest niezwykle ważne, ale u ciebie słychać że dbasz też o detale muzyczne…

Muzyka jest bardziej istotna, a co do dźwięku to jego dźwiękowe implikacje są dużo ważniejsze niż definicje poszczególnych słów. Staram się traktować głos jako instrument. Podobnie w odwrotną stronę, kiedy słyszę dźwięk saksofonu czy pianina to nie wiem co ono dokładnie mówi, ale wiem że te dźwięki mają swój język, takie niewerbalne przesłanie. To samo staram się czynić z tekstami, aby nawet jeśli odbiorca nie rozumie moich słów mógł odebrać emocjonalny kontekst, pewne przesłanie zawarte w samym brzmieniu, melodii słów.

Gdybyś jednak zagłębił się w przekaz tekstowy to czy w swoich tekstach na nowej płycie poruszasz choćby modne ostatnio tematy antybushowskie, antywojenne czy antyglobalistyczne?

Na pewno nie bezpośrednio. To bardziej badanie natury bestii, która jest wewnątrz każdego z nas. A zarazem wpływu i świadomości wpływu zewnętrznych okoliczności na nasze ego. Jak powiedział John Lennon "i dobro i zło są w każdym z nas". To bardziej obserwowanie świata przy jednoczesnym podkreślaniu własnej odrębności i indywidualności w świecie w którym wszyscy wydają się być tacy sami.

Twoje największe inspiracje lub artyści, których szanujesz to…

Hmm, Johny Cash, Sting…

Oo, interesujące.

…tak, przede wszystkim, gdy chodzi o elokwencje w tworzeniu utworów, poza tym mnóstwo z hip hopu, Dr. Dre, Snoop Dog, Outkast, Bjork. Lubię mnóstwo muzyki i mnóstwo mnie inspiruje…

Pracowałeś już z MJ Colem, Leftfield, Cinematic Orchestra, King Kooba, Ty. Którą współpracę wspominasz jako najbardziej ekscytującą?

Chyba Leftfield. Głównie przez to że niesamowicie angażowali się w to, co robią w czasie pracy w studiu. Bardzo podobało mi się ich profesjonalne podejście, przywiązywanie ogromnej uwagi do detali. To zajmuje dużo czasu, ale wykazali się imponująco profesjonalnym podejściem do nagrywania, brzmienia, odsłuchiwali niemal gotowy utwór na wszelkich rodzajach głośników, w czasie jazdy samochodem, starali się go dopracować do perfekcji. Byli naprawdę dobrzy w dążeniu do osiągnięcia jak najlepszego standardu…

A z kim byś jeszcze chętnie współpracował?

Dizzee Rascal, Maxi Jazz z Faihless, Bjork…

Podczas występów na żywo współpracujesz ze specjalnym zespołem koncertowym. Czy wydanie "live" twojej muzyki bardzo różni się od wersji płytowych?

Dość znacznie. Wersje studyjne są tylko bazą podstawą na której opieramy się w czasie koncertów. Wędrujemy w kompletnie różnych kierunkach, czasem jest to granie bardziej rockowe, czasem dub. Ostatnio zafascynowany jestem brzmieniem gitary basowej, mój basista używa jej z zastosowaniem jak największej ilości możliwych efektów, które czynią jej dźwięk kompletnie dziwacznym, szalonym, nieprzewidywalnym, dlatego często to ona stanowi instrument wiodący w czasie naszych występów

Określiłbyś siebie bardziej jako osobę serio czy z poczuciem humoru?

Absolutnie z poczuciem humoru. W ogóle nie jestem poważny…

Comment!

You must be logged into post a comment.